25.11.13

Szanse powstania listopadowego



W książce, pt. „Szanse powstania listopadowego. Rozważania historyczne” twórczości Jerzego Łojka, autor stara się udowodnić, że powstanie listopadowe miało wielkie szanse powodzenia, które zostały zmarnowane przez głupotę, a może nawet zdradę jego przywódców. Przedstawia brak doświadczenia w dowodzeniu na wyższym szczeblu, organizację pracy sztabowej, która najbardziej „kulała” w czasie wojny polsko-rosyjskiej w 1831 roku. Przedstawia postać dyktatora powstania, generała Józefa Chłopickiego, który bojąc się przekształcenia powstania w rewolucję społeczną, sprzeciwił się udziałowi chłopów w zrywie niepodległościowym. Z książki można wysnuć sugestię, że gdyby Polacy potrafili połączyć wojskowe sukcesy z bardzo umiarkowanymi żądaniami politycznymi, jednocześnie wygrywać bitwy i podkreślać swoją gotowość do kompromisów, może udałoby się doprowadzić do sytuacji, w której obie strony zawarłyby jakieś porozumienia, ustępstwa. Ważnym elementem w ocenianiu szans powstania listopadowego będzie też zrozumienie polityki międzynarodowej ówczesnego okresu, ambicji dowódców powstania, gry politycznej oraz stosunków społecznych panujących w latach 1830-1831 na ziemiach Królestwa Polskiego


Aby ocenić szanse powstania listopadowego należy zacząć od przyczyn wybuchu tego XIX-wiecznego zrywu niepodległościowego. Okres lat 1815-1830, czyli piętnastolecia istnienia Królestwa polskiego utworzonego na Kongresie Wiedeńskim 1815 roku dały jedynie zawiedzione nadzieje społeczeństwu polskiemu na  pełną niepodległość. Car „Aleksander I nie wywiązywał się z obietnic powiększenia Królestwa Polskiego o dawne ziemie polskie”[1], czyli Litwę i ziemie ukraińskie, zwane Rusią, przede wszystkim dwa obszary: Wołyń i Podole. Car również nie przestrzegał konstytucji Królestwa Polskiego i nie tolerował liberalnej opozycji, zwanej „kaliszanami”, którą kierowali bracia Wincenty i Bonawentura Niemojowscy. Do wybuchu powstania listopadowego na ziemiach Kongresówki przyczynił się również wybuch rewolucji w Paryżu, tzw. Rewolucji lipcowej 1830 roku i w jej konsekwencji obalenie dynastii Burbonów we Francji oraz walka o niepodległość w Belgii w celu obalenia panowania holenderskiego. Dwiema głównymi przyczynami wybuchu zrywu w listopadzie 1830 roku w Warszawie były pogłoski o zbrojnej interwencji cara Mikołaja I w Belgii, gdzie udział miały wziąć również pułki polskie, co było niezgodne z konstytucją Królestwa Polskiego oraz drugi powód, zagrożenie aresztowaniem członków sprzysiężenia podchorążych Piotra Wysockiego, co zdecydowanie przyśpieszyło decyzję o wybuchu powstania w listopadzie, a nie jak wcześniej planowano w grudniu 1830 roku.

Wojskowy plan opanowania Warszawy przygotował Józef Zaliwski. Pierwszy problem pojawił się z osobą przywódcy podczas powstania. Młodzi spiskowcy planowali oddać władzę wraz z wybuchem powstania w ręce generała Józefa Chłopickiego, tyle że on sam o tych planach nic nie wiedział. W nocy 29 listopada dowództwo dano Chłopickiemu, który to dowództwo zdecydowanie odrzucił[2] , uważając wydarzenia 29 listopada „za bzdurę, a wojnę z Rosją za szaleństwo”. Jak pisał historyk, Wacław Tokarz: „szukano wodza wśród generałów przeciwnych powstaniu”. Joachim Lelewel, ówczesny historyk, poseł na sejm, autorytet wśród młodzieży do powstania nie zachęcał, wskazując przede wszystkim na to, że nie ma pewności uzyskania pomocy ze strony Francji i Austrii, a „nam samym trudno będzie się oprzeć Rosji”. Dlaczego żaden z twórców powstania – Wysocki, Zaliwski czy Lelewel nie odważyli się na objęcie władzy? Dlaczego na siłę chcieli dać władzę w ręce człowieka, który od początku był przeciwny walce? Który od początku chciał stłumić ruch narodowy? Większe szanse istniały, gdyby władzę powierzono komuś innemu, a nie gen. Chłopickiemu, zwłaszcza, że Wielki Książe Konstanty zaskoczony wybuchem powstania i zamachem na swoje życie nie był zdolny do energicznego działania[3]. Zrezygnował on z próby podjęcia akcji wojskowej, która mogła doprowadzić do zdławienia ruchu powstańczego w zarodku. W tym czasie zamiast wykorzystać tę sytuację, kierowany niepohamowaną ambicją Chłopicki, który przyjął dowództwo, pod wpływem kompleksu niepokonalności Rosji po jej zwycięstwie nad Napoleonem, był niechętny Powstaniu Listopadowemu[4]. W głębi duszy powziął zamiar opanowania rewolucji i przywrócenia w kraju porządku, aby znów oddać Królestwo Polskie w ręce rosyjskiego monarchy. W tym właśnie celu ogłosił się 5 grudnia 1830 roku dyktatorem powstania. Zamierzonym błędem było odrzucenie przez gen. Chłopickiego planów rozbrojenia Rosjan, co było możliwe i łatwe do przeprowadzenia. Zamiast tego, dyktator ułatwił w. ks. Konstantemu swobodne opuszczenie Królestwa Polskiego z siedmiotysięcznym oddziałem gwardii. Może liczono na kompromis z Rosją? Jeśli tak, to jesteśmy w stanie to zaakceptować, zwłaszcza, że 10 grudnia 1830 roku skierowano do Petersburga delegację Rządu w celu rozpoczęcia układów pokojowych. Miała ona prosić cesarza Mikołaja I o udzielenie powstańcom pełnej amnestii, o przestrzeganie na przyszłość Konstytucji, a także o przyłączenie do Królestwa Polskiego Litwy i Rusi, zgodnie z obietnicami poprzednika Mikołaja I, jego brata cesarza Aleksandra I. Można powiedzieć, że wraz z odrzuceniem propozycji rozmów pokojowych przez Mikołaja I skończyło się powstanie na ziemiach polskich i szykowano się do kolejnego etapu – wojny z Rosją. Powstanie już na wstępie miało małe szanse na rozszerzenie idei, które niosło, dopiero wojna miała ukazać przyszłość Królestwa Polskiego, jego kształt, system i strukturę.

Gdy od końca grudnia 1830 roku wzmogła się fala krytyki rządu, zwłaszcza dyktatora powstania, gen. Chłopicki zażądał od Rady Najwyższej Narodowej zaostrzenia przepisów pozwalających na wykorzystanie artykułu 16 konstytucji Królestwa Polskiego, mówiącym o nadużywaniu wolności druku. Gen. Chłopicki polecił w styczniu 1831 roku zamknięcie redakcji „Dziennika Gwardii Narodowej”, wiedział, że prasa urosła do rangi potęgi politycznej. Przez to wydarzenie autorytet i popularność dyktatora upadły ostatecznie. W niedługim czasie podał się do dymisji, a jego miejsce zajął ks. Michał Radziwiłł. Przydano mu do pomocy jako głównego doradcę nie kogo innego jak gen. Chłopickiego, tworząc w ten sposób fatalny układ dwuwładzy, co fatalnie wpłynęło na walkę polskiego wojska.

Szanse na powodzenie powstania listopadowego były już widoczne i możliwe w pierwszym dniu powstania. Władza nad powstańczą Warszawą 29 listopada 1830 roku leżała na bruku[5]. Nikt nie chciał przejąć inicjatywy. Może gdyby wtedy powstańcy poszli za ciosem, atakowali skuteczniej, nie pozwolili na opuszczenie przez w. ks. Konstantego ziem Królestwa, losy potoczyły by się inaczej.

Szanse na zwycięstwo i niepodległość byłyby, gdyby zamachowcy w swej bezgranicznej głupocie nie próbowali zamordować w. ks. Konstantego, lecz walczyliby pod hasłem „Tron Niepodległej Polski dla Konstantego”[6]. Czy w takiej sytuacji cesarz Mikołaj I miałby walczyć z bratem? Zdaje się raczej, że pozwoliłby na ustępstwa, zwłaszcza gdyby doszła do głosu w tej sprawie opinia publiczna międzynarodowa.

Kolejną ważną sprawą będzie polityka międzynarodowa, która miała ogromny wpływ na szanse powodzenia powstania listopadowego. Jak wiemy ruch powstańczy miał po nocy 29 listopada ogromne poparcie ludu i znacznej części średnich warstw mieszkańców Warszawy. Domagano się realizacji programu obietnic cesarza Aleksandra I, zmarłego 1 grudnia 1825 roku. W Europie zachodniej wśród opinii publicznej sprawa polska cieszyła się ogromną popularnością, wydawano odezwy, domagające się uznania niepodległości Polski. Opinia publiczna Europy zachodniej stała po naszej stronie, gdyż „Rewolucja polska, paraliżując siły Rosji i pozostałych dwóch rozbiorców, przyniosła Europie Zachodniej dobrodziejstwo pokoju”, zwłaszcza, gdy Mikołaj I poszedł na ustępstwa w sprawie belgijskiej, koncentrując się pełnią swobody na działaniach przeciw Polsce. Nasi dwaj zaborcy Austria i Prusy nie zamierzały dla obrony Królestwa Polskiego ryzykować konfliktu, choćby nawet dyplomatycznego z carem. Prusy zamknęły swoją granicę i zabroniły wwozu broni do Królestwa. Rozciągnęły wzdłuż granicy z Królestwem Polskim „kordon sanitarny”[7] i zwiększyły siły wojskowe w Wielkim Księstwie Poznańskim, umocniły również twierdze przygraniczne. Polityka władz pruskich umacniała sojusz z Rosją. Wiedeń natomiast był zadowolony, że Rosja ma kłopoty z Polakami. Klemens Metternich należał do przeciwników ruchu polskiego, powstanie uznał za „bunt”[8]. Austria łudząc Polaków pozorną „życzliwością” pilnie strzegła, aby powstanie nie przerzuciło się na Galicję. Po pewnym czasie i Austriacy zamknęli granicę z Królestwem Polskim. Wiedeń powstaniu listopadowemu nie wróżył powodzenia, ale w sposób już klasyczny dla Austrii, postanowiono czekać na rozwój wydarzeń. Konsul austriacki w Warszawie, Oechsrer uważał, że należy udzielić Polakom pomocy[9], podobnie minister Franz Anton Kolowrat, który był po stronie powstańców i nie chciał dopuścić do bliskiej współpracy Austrii z Rosją. Widać więc, że we władzach austriackich były rozbieżności w sprawie polskiej. Niestety nie doczekaliśmy się pomocy ze strony Austrii.

Wielkie nadzieje pokładali Polacy we Francji, lecz Francja zmagając się z własną rewolucją, sama zagrożona interwencją Świętego Przymierza, chciała uniknąć zadrażnień z Rosją. Nie pomogła Królestwu Polskiemu, chociaż uwikłanie się Rosji w wojnę z Polakami ratowało Francuzów przed rosyjską interwencją. Minister Sebastiani, który sympatyzował powstańczej Polsce[10] ogłosił, że „Polska nie może liczyć na pomoc zbrojną”.

Odnośnie Anglii ks. Adam Jerzy Czartoryski liczył na współpracę francusko-angielską i uważał, że Anglia jest zainteresowana osłabieniem mocarstwowej pozycji Rosji. Reakcje opinii publicznej w Anglii były przychylne Polakom[11], natomiast przedstawiciele władz angielskich zupełnie obojętnie odnieśli się do powstania. Rosja domagała się, by rząd angielski otwarcie potępił powstanie, natomiast Anglia potrzebowała rosyjskiej pomocy w stłumieniu powstania w Belgii. W takiej sytuacji politycznej Polska nie mogła liczyć na pomoc. Sympatią polskie powstanie darzyła jedynie opinia publiczna i społeczeństwa zachodniej Europy[12]. Gdy doszło do wybuchu wojny polsko-rosyjskiej napłynęło wielu lekarzy-ochotników z zagranicy. Było to jedyne wsparcie Zachodu.

W sprawie polityki międzynarodowej jest jeszcze jeden problem. Gdyby nawet powstanie zakończyło się pomyślnie, gdyby nasze wojska pokonały armię rosyjską, a Rosja została pozbawiona możliwości militarnego oddziaływania na Królestwo Polskie, to jakby się zachowały inne państwa? Anglia i Francja stałyby po naszej stronie. Zaakceptowałyby niepodległość Polski. Ale musimy pamiętać, że Rosja nie była naszym jedynym rozbiorcą. Czy Prusy i Austria nie podjęłyby zdecydowanej akcji, widząc, że odradza się niepodległa Polska, mogąca zakwestionować ich „prawa” do Poznańskiego, Pomorza i Galicji ? Myślę, że odpowiedź jest prosta i nie trzeba się nad nią rozwodzić, zwłaszcza że Poznańskie było jednym z  najlepiej rozwiniętych gospodarczo terenów w  Królestwie Pruskim.

Do zwycięstwa w wojnie polsko-rosyjskiej niezbędne były pewne sukcesy wojskowe. Takie zwycięskie bitwy miały miejsce 31 marca 1831 roku pod Wawrem, następnie tego samego dnia pod Dębem Wielkiem i 10 kwietnia 1831 roku w bitwie pod Iganiami, gdzie odznaczył się gen. Prądzyński. Ta „zwycięska ofensywa wiosenna wywarła ogromny wpływ na morale wojska oraz na nastroje społeczeństwa polskiego”. Takie zwycięstwa pozwoliły powstaniu przetrwać dłuższy okres czasu. Niestety gen. Jan Skrzynecki, który był nowym wodzem naczelnym w miejsce niedołężnego gen. Michała Radziwiłła, zamiast iść za ciosem i „energicznie kontynuować działania” jak domagał się tego ks. A. J. Czartoryski, Skrzynecki wolał korespondować z gen. Iwanem Dybiczem, wodzem armii rosyjskiej, o warunkach ugody politycznej. Po tych wielkich zwycięstwach Skrzynecki zaczął działać opieszale, nieudolnie, opóźniał działania. Można zadać pytanie- „jaki sens w ogóle miała ta wojna jeżeli wódz nie chciał się bić w warunkach,  w których wartości rozumiał każdy żołnierz”[13]? Do wielkiej bitwy doszło 26 maja 1831 roku pod Ostrołęką. Podczas walki Skrzynecki nie panował nad położeniem, dowodził chaotycznie[14]. Wojsko polskie rozpoczęło odwrót i 29 maja 1831 roku dotarło do Warszawy. Straty polskie były ogromne: 144 oficerów i 6224 żołnierzy zabitych, rannych, wziętych do niewoli. Wraz z porażką pod Ostrołęką zbliżał się tragiczny koniec wojny polsko-rosyjskiej. Możemy powiedzieć, że nieuchronnie nadciąga klęska. Po Ostrołęce zostaje tylko obrona Warszawy. A co ze stratami ludności? Z tworzeniem nowych oddziałów w czasie trwania wyczerpującej wojny? Królestwo Polskie miało kilka milionów mieszkańców. Rosja-nasz przeciwnik- kilkadziesiąt milionów. Skąd brać nowych rekrutów? Rosja gdyby nawet straciła całą armię gen. I. Dybicza pod Grochowem, była w stanie w kilka miesięcy wystawić następną, a potem w razie potrzeby kolejną. My takiej możliwości nie mieliśmy. Podobnie jest z zaopatrzeniem. Królestwo Polskie praktycznie nie miało przemysłu ciężkiego, broń musiało importować, na to zaś nie było już pieniędzy. Austria, ani Prusy nie godziły się na przepuszczanie jakichkolwiek transportów do Królestwa Polskiego, a co dopiero transportów broni. Przejętą broń nasi dwaj rozbiorcy oddawali Rosjanom. Królestwo natomiast nie posiadało fabryki broni. „Uzbrojenie i proch sprowadzano z Rosji”[15]. Starano się stworzyć ten przemysł, zwłaszcza w Warszawie, ale trwało to za długo, potrzeby były zbyt wielkie na możliwości produkcyjne zakładów warszawskich. Do tego doszły trudności w transporcie, braki żywności i szybki wzrost cen.

Ostatnią kwestią, która miała ogromny wpływ na szanse powodzenia powstania listopadowego była kwestia włościańska. Chłopi zachowywali wobec powstania rezerwę. Władze powstańcze nie zdobyły się na decyzje mogące pozyskać wieś. Potrzebny był impuls, aby pobudzić chłopów, można to było osiągnąć np. poprzez oczynszowanie. Chłopi uważali powstanie za sprawę szlachty i nie chcieli się w nie mieszać. Były przypadki udziału chłopów w powstaniu, ale nie na szerszą skalę, raczej walki lokalne. Powstanie miało szanse, gdyby powołać wszystkie warstwy społeczne. „Czemu masy nie powstają?” – pytał Mochnacki odpowiadając zarazem, że „tylko powstanie mas ten kraj uratować zdoła”. Można rzec, że opór przeciw pańszczyźnie stawał się formą oporu wobec „pańskiego” powstania.
                             
Podsumowując, wydaje mi się, że być może istniały pewne niewielkie szanse zwycięstwa powstania listopadowego, a raczej jego konsekwencji, czyli detronizacji Mikołaja I z tronu Królestwa Polskiego i wypowiedzenia wojny Rosji. Były szanse, lecz nie na pełną niezależność, lecz na częściowe polepszenie sytuacji. Powstanie Listopadowe wybuchło, gdyż domagano się od cara przestrzegania konstytucji Królestwa Polskiego nadanej w 1815 roku przez Aleksandra I. Oczywiste też było, iż car Mikołaj I nie miał ochoty zobowiązywać się do czegokolwiek wobec swych polskich poddanych , których wystąpienie zbrojne przeciw niemu uważał za zwykły bunt. Musiało więc dojść do zbrojnego spotkania wojsk polskich i rosyjskich, do wybuchu wojny. Od strony militarnej powstanie listopadowe miało by szanse na sukces ale z gen. Prądzyńskim jako szefem sztabu i energicznym wodzem naczelnym, dążącym do zwycięstwa, który przyjął by koncepcje gen. Prądzyńskiego podczas wiosennej ofensywy 1831 roku. Powstanie Listopadowe nie miało szans, lecz wojna polsko-rosyjska była możliwa do wygrania. Gdyby nie doszło do kapitulacji Warszawy we wrześniu 1831 roku, lecz walki trwały by dłużej, były duże szanse na zwycięstwo i w konsekwencji na ustępstwa ze strony Rosji i jej cara Mikołaja I.

Mateusz Kusz

[1] Mochnacki Maurycy „Powstanie Narodu Polskiego w roku 1830 i 1831”
[2] Śliwiński Artur „Powstanie listopadowe”
[3] Zdrada Jerzy „Historia Polski 1795-1914”
[4] Śliwiński Artur „Powstanie listopadowe”
[5] Zdrada Jerzy „Historia Polski 1795-1914”
[6] Mochnacki Maurycy „Powstanie Narodu Polskiego w roku 1830 i 1831”
[7] Zdrada Jerzy „Historia Polski 1795-1914”
[8] Zdrada Jerzy „Historia Polski 1795-1914”
[9] Łojek Jerzy „Opinia publiczna, a geneza Powstania Listopadowego”
[10] Łojek Jerzy „Opinia publiczna, a geneza Powstania Listopadowego”
[11] Łojek Jerzy „Opinia publiczna, a geneza Powstania Listopadowego”
[12] Łojek Jerzy „Opinia publiczna, a geneza Powstania Listopadowego”
[13] Tokarz Wacław „Sprzysiężenie Wysockiego i noc listopadowa 1830 roku”
[14] Łojek Jerzy „Szanse Powstania Listopadowego. Rozważania historyczne”
[15] Zdrada Jerzy „Historia Polski 1795-1914”

Brak komentarzy: